Skip to content Skip to footer

W dniach 2 i 3 września odbył się III Zjazd Rodziny Chrzanowskich.  Jest to piękna inicjatywa i wieloletnia już tradycja, której bardzo tej Rodzinie zazdroszczę. Wszyscy spokrewnieni i skoligaceni z tą liczną Rodziną zjeżdżają się co dwa lata nie tylko z całej Polski, ale i z najdalszych zakątków świata, by przez te dwa dni pobyć razem ze sobą. Plan tych spotkań jest zawsze dokładnie przemyślany i przygotowany na wiele miesięcy wprzód, tak by każdy mógł znaleźć dla siebie coś interesującego. W tym roku zjazd miał miejsce w Warszawie i zaczął się w sobotę od odwiedzenia grobów rodzinnych na cmentarzu Powązkowskim, gdzie znajduje się ich około 60 (!), w tym najstarszy grób zwiazany z Chrzanowskimi – grób córki Ignacego Andrzeja Chrzanowskiego – Józefy Chrzanowskiej z 1864 roku. Po południu były spotkania, szereg referatów, wspomnienia o rodzinie, a także mała wystawa przywiezionych pamiątek rodzinnych.  Dzień zakończył się wspólną kolacją i tańcami.

Niezwykle bogaty był program w niedzielę. Po mszy św. Rodzina pojechała autokarem pod pomnik gen. Grota-Roweckiego, gdzie złożono wieniec i wysłuchano wzruszającego słowa prof. Krystyny Roweckiej-Trzebickiej, chrześnicy generała. Kolejnym punktem było zwiedzenie niezwykłej wystawy poświęconej osobie gen. Grota-Roweckiego pokazanej w budynku Biblioteki Lekarskiej. Następnie pojechano do byłego już gimnazjum im. gen. Pawła Chrzanowskiego przy ul. Smolnej. A na zakończenie zjazdu autokar wyjechał z Warszawy w stronę Radoń, do byłego majątku Jana i Marii Chrzanowskich.

Muszę się przyznać, że gdy myślałam o zbliżającej się niedzieli i tym autokarze pełnym Chrzanowskich, który ma po południu zajechać pod dwór to dostawałam nerwowej „telepawki”. Hania, córka Jana i Marii, która byłaby dla mnie wielkim wsparciem niestety nie mogła być na zjeździe, tak więc powitanie szacownych gości spoczęło w całości na mnie.  Cały tydzień myślałam nad tym co powinnam Im powiedzieć.  Czy opowiedzieć  o odbudowie zrujnowanego dworu?  O informacjach, które udało mi się zebrać dotyczących 16 poprzednich właścicieli?  O nawałnicy, jaka przetoczyła się przez park? Czy jedynie o latach 1932-45, kiedy to majątek był własnością Jana i Marii? Wybrałam to ostatnie, bo założyłam, że może nie wszyscy goście są z tą historią obeznani. W nocy i nad ranem padał jeszcze deszcz, ale już wczesnym popołudniem trochę się przejaśniło.  Około godziny 14.00 aleją wjechał autokar z trzydziestoma członkami rodziny Chrzanowskich – tego chyba jeszcze dwór w swojej całej historii nie widział!

DSC_9283

Pierwsze na powitanie pobiegły moje trzy psy, dla których duża ilość gości oznacza dużą ilość atencji i głaskania i od razu zrobiło się wesoło 🙂 Na samym początku, korzystając z ładnej w miarę pogody, postanowiliśmy posadzić drzewko, które dostałam w prezencie.  Poprosiłam o czerwonego kasztanowca, by mógł uzupełnić aleję wjazdową zubożoną przez czerwcową wichurę. Wspólnym wysilkiem wykopaliśmy dół i posadziliśmy kasztanowiec, który ochrzciliśmy imieniem „Jan“ na cześć Jana Chrzanowskiego.  Niech rośnie w siłę przez następne stulecia i niech żadne wiatry mu nie szkodzą.

DSC_9314

DSC_9334

Następnie stanęłam na schodach wejściowych, przeczytałam krótki list od Hani i oficjalnie wszystkich gości przywitałam.  I gdy spojrzałam na te serdeczne twarze, patrzące na mnie z uwagą, uśmiechem i życzliwością to w jednej chwili cały stres i niepewność ze mnie uleciały.

DSC_9371

DSC_9394

I tak jak sobie zaplanowałam zaczęłam opowieść o tych trzynastu latach, kiedy to majątek radoński był we władaniu Ich rodziny.  Opowiadałam o Janie i Marii, jakimi byli ludźmi, z jaką pasją pracowali na utrzymanie siebie i swoich najbliższych, wspomniałam kto jeszcze z nimi w dworze mieszkał, jak wyglądały zabudowania folwarczne i kiedy urodziły im się dzieci: Janeczka i Stefanek. Opowiedziałam jakie sporty uprawiali i w jaki sposób odpoczywali latem i zimą. Wspomniałam o czasach wojny i o tym jak dwór przetrwał okupację, o organizowaniu odbioru zrzutów Cichociemnych na pobliskiej placówce „Solnica”, o opiece nad uchodźcami z powstańczej Warszawy, wreszcie o śmierci Janeczki i wyjeździe pp. Chrzanowskich z Radoń 15 września 1945 roku. Zakończyłam bardzo osobistym wspomnieniem o przyjaźni z Hanią i znalezieniu grobu Janeczki, i o pierwszej, wzruszającej wizycie Hani na cmentarzu w 66 rocznicę śmierci Jej siostry.

Następnie zaprosiłam całe szacowne grono do środka na skromny poczęstunek.

DSC_9447

Przy kawie i ciastach rozmawialiśmy jeszcze z dobre dwie godziny, wymieniając się informacjami, wizytówkami i numerami telefonów.

DSC_9602

DSC_9465

Goście wpisywali się do mojej pamiątkowej księgi i oglądali albumy.

DSC_9487

Kilka osób zakupiło „Janeczkę”.

DSC_9553

Jestem zaproszona na rozmowę i wspomnienia przez p. Krystynę Rowecką, która tutaj w Radoniach w dzieciństwie bywała, a także przez najstarszego członka rodziny p. Wiktora Lacherta, który jest chodzącą skarbnicą wiadomości o dawnych Radoniach.

DSC_9516

Okazało się także, czego wcześniej nie wiedziałam, że wśród gości znajdują się również potomkowie Piotra Folkierskiego, budowniczego dworu.  Myślałam, że już wszystko wiem o historii dworu, ale wiele wskazuje na to, że jeszcze dopiszą się nowe, ciekawe rozdziały dzięki temu niedzielnemu spotkaniu.

Dzisiaj dostałam podziękowanie mailem od p. Piotra Krauze, organizatora tegorocznego zjazdu.  Jedno zdanie szczególnie mnie ujęło: ” Mam propozycję by „zaadoptowac“ pania Beatę, być z nią w kontakcie i zapraszać na kolejne zjazdy”!  A więc do zobaczenia za dwa lata moja wielka przybrana Rodzino 🙂

DSC_9506

DSC_9527

DSC_9519

DSC_9500

DSC_9477

DSC_9622

DSC_9443

20170903-DSC_9296

DSC_9628

fot. Sebastian Łuczywo – z ogromnymi podziękowaniami

 

What's your reaction?
0Cool0Bad0Happy0Sad

3 Komentarz

  • By Małgorzata Baranowska
    Posted 06.09.2017 21:55 0Likes

    Beatko, wczoraj przeczytałam wspomnienia tego Zjazdu Rodziny p.p. Chrzanowskich, piękne i wzruszające, czekałam na Twoje, jak wiesz, to wszystko jest bliskie mojemu sercu. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że zechcą Cię adoptować. Nie miałam też cienia wątpliwości, że wszystko Ci się uda, bo jesteś WSPANIAŁĄ GOSPODYNIĄ i „dziedziczką”. Bardzo cieszę się na nowe informacje, wysnute nitki, wyciągają kolejne i w ten sposób pięknie rozrosną się Twoje, Wasze wspomnienia. Gorąco pozdrawiam <3

  • By Adam K
    Posted 07.09.2017 00:56 0Likes

    Beato, trzymałem serdecznie kciuki za ten dzień i cieszę się z aż tak dobrego dla Ciebie spotkania. Cudnie, że tak dobre historie się dzieją dookoła Ludzi Dobrej Woli, a szczególnie teraz (choćby po bólu utraty piękna tylu drzew) dla Twej rodziny i po całym Waszym zaangażowaniu w odbudowę i przywrócenie szczególnej pamięci o tym miejscu oraz niezwykłych gospodarzach i ich trudnych losach. Cieszę się i gratuluję Ci współtworzenia kolejnej wspaniałej historii!
    ps: ostatnie zdjęcie mówi wiele o Twej radości jaką przyniosło Ci to spotkanie, to odpowiednia puenta dla innego niedawnego zdjęcia z wypisanymi na twarzy przeżyciami po wichurze;

  • By Paweł Krupa OP
    Posted 11.09.2017 17:59 0Likes

    Droga Pani Beato,
    Przeczytałem i jeszcze odrobiłem zaległości zaglądając do kilku ostatnich wpisów (wraz ze smutnym opisem nawałnicy). Piękny dom, piękni mieszkańcy, to i goście piękni i serdeczni. Dziękuję za to, co Pani robi i za tę stronę, którą Pani dla nas prowadzi również. A na koniec niech mi wolno będzie – z całym szacunkiem dla ludzi – pogratulować … psom! Jakież one fotogeniczne, jak pozują pięknie! Jak witają gości razem z Gospodynią! Brawo! Serdeczności tą drogą posyłam.

Dodaj komentarz