Od wielu już lat, właśnie dzisiaj, czyli 15 września, nalewam sobie kieliszek węgierkowej nalewki (zwanej też likworem ku pokrzepieniu serc), która w radońskim dworze była nastawiana za czasów pp. Chrzanowskich i idę przed zdjęcie Marii i Jana by wypić za ich pamięć. Zdjęcie dziedziców wisi w jadalni, a nad nimi stary zegar, który spokojnie i jakby obojętnie nadal odmierza dworski czas.
Ta data jest dla mnie szczególna, bo właśnie tego wrześniowego dnia 1945 roku Jan i Maria musieli opuścić swoje ukochane Radonie na zawsze.
8 maja 1945 roku Niemcy podpisali akt bezwarunkowej kapitulacji. Nadszedł tak długo wyczekiwany koniec wojny, lecz w dworze nikt nie miał nastroju do świętowania. Jan Chrzanowski był świadom postanowień dekretu PKWN z 6 września 1944 r. o przeprowadzeniu reformy rolnej, który nakazywał wywłaszczyć ze skutkiem natychmiastowym i bez odszkodowania wszystkich właścicieli majątków ziemskich o powierzchni ornej powyżej 50 hektarów, oprócz ziemi odbierając im również żywy inwentarz oraz budynki folwarczne oraz ich wyposażenie z dworem włącznie. Dziedzic spodziewał się więc najgorszego, jako że jego pola orne miały powierzchnię 51 ha. O jeden hektar za dużo… Wkrótce sprawdziły się jego obawy i otrzymał oficjalne pismo od komisarza ziemskiego zawiadamiające go, że traci to wszystko na co trzynaście lat razem ze swoją rodziną pracował każdego dnia:
Powiatowy Urząd Ziemski w Grodzisku Mazowieckim zaświadcza niniejszym, że majątek ziemski Radonie, gmina Grodzisk, powiat Błoński, o powierzchni 151 ha wraz z gospodarstwem rybnym i przetwórnią konserw owocowych i warzywnych, własność ob. Inż. Dypl. Jana Chrzanowskiego, został przejęty na rzecz Państwa i rozparcelowany.
To jedno suche zdanie pozbawia rodzinę państwa Chrzanowskich całego dorobku ich życia. Ziemia ma być rozparcelowana wśród chłopów bezrolnych i małorolnych. Pracownicy majątku i mieszkańcy wsi dowiedziawszy się o tej decyzji przyszli pewnego ranka do dworu błagając Dziedzica, by ziemi nie oddawał, że oni absolutni jej brać nie chcą i nie będą, bo majątek nie należy do nich. Jan Chrzanowski długo musiał ich przekonywać, że jemu i tak zabiorą, że woli, żeby ziemia należała do nich niż poszła w obce ręce. Po latach będzie zawsze o tej rozmowie wspominał z wielkim wzruszeniem.
15 września 1945 roku jest ostatnim dniem Jana i Marii w ukochanym dworze. Jan obchodzi pola uprawne, stawy i zabudowania folwarczne robiąc pożegnalne zdjęcia.
Maria układa ostatni bukiet, który położy na grobie Janeczki. Opiekę nad jej grobem powierza zaprzyjaźnionym pracownikom dworu, jako, że dekret nie tylko Dziedziców wywłaszcza, ale zabrania im również przekraczania granicy powiatu, w którym znajduje się ich dawny majątek. A to oznacza, że grobu córki odwiedzać nie mogą.
Państwo Chrzanowscy mieszkali w dworze od 1932 roku, czyli 13 lat. My jesteśmy tutaj dopiero 11 lat i zawsze tego wrześniowego dnia próbuję sobie wyobrazić co musieli czuć oboje żegnając się ze swoim pierwszym domem. Tutaj przecież narodziły się ich dzieci, tutaj obchodzili wszystkie uroczystości rodzinne, chrzciny, imieniny, święta Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia. Tutaj też zastała ich wojna i śmierć ukochanej córki Janeczki. Próbuję sobie wyobrazić co ja bym czuła gdyby mi przyszło to miejsce tak nagle opuścić i muszę przyznać, że przerasta mnie to, nie potrafię nawet w myślach tego przeżyć. Radonie są miejscem szczególnym, wyjątkowym, które jak się raz pokocha, to nie można już przestać.
Biały dworek
Dworku biały, drewniany, drogie dla mnie twe ściany,
Drogie twoje komnaty,
Tu me życie zleciało, w głębi serca zostało
Tyle wspomnień sprzed laty…
Stoisz cichy, jak święty, dach nad tobą pogięty,
Pochylone twe ściany,
A przy tobie wokoło patrzą w niebo wesoło
Lipy, klony, kasztany.
W tobie matka ma święta składała mi rączęta
Do modlitwy, do Boga.
Ojciec uczył czytania i Ojczyzny kochania,
Dziad niewiary do wroga.
Tu pod dach twój garbaty i w twe niskie komnaty
Wprowadziłem swą żonę,
Tu świat boży ujrzały, tu wyrosły, dojrzały
Dzieci moje rodzone…
Może Bóg nam przeznaczy nowy żywot tułaczy
I opuścim twe progi.
Przemoc zbrodni nas zgniecie, ciebie zburzy i zmiecie,
Dworku biały mój drogi!
Tu na gruzach z kamienia wieczne będą wspomnienia,
Ludzie będą bajali,
Że w twych ścianach przeżyli ci, co Polskę stworzyli,
Co Ojczyznę kochali
Edward Łuszczkiewicz (1867-1926)