Wczoraj, po raz pierwszy w życiu jadłam purchawicę olbrzymią (łac. Langermannia gigantea), zwaną również czasznicą.
Kilka już razy wyrósł mi ten fungus o wymiarach piłki nożnej na trawniku i zawsze patrzyłam na niego jak na jakieś dziwadło i obchodziłam szerokim łukiem. Nie wiedziałam bowiem (mimo iż grzyby zbieram od dziecka), że purchawki są jadalne. A tutaj się okazuje, że jest to grzyb, który wśród smakoszy jest uważany za przysmak, choć laików wprawia w zdumienie. Dzieje się tak ponieważ należy on do największych grzybów na świecie! Ten wspaniały okaz wygląda jak duży, biały balon, o średnicy 10-70 cm i potrafi ważyć do 20 kg. Tym samym pojedynczy osobnik purchawicy jest w stanie zapewnić obiad dla całej rodziny! Białe purchawki wielkości głazów pojawiają się na łąkach, pastwiskach, w parkach i ogrodach, na glebach zasadowych, jak i kwaśnych. Z zewnątrz są gładkie i delikatne, a w dotyku przypominają kapelusz pieczarki. Wnętrze mają zbite, ale po pewnym czasie zmienia się ono w watowate kłębki. Każdy owocnik produkuje ponad 7 bilionów zarodników, przez co jest uznawany za najpłodniejszego grzyba na świecie. Wytwarza także kalwacynę, środek antynowotworowy. W Polsce jest gatunkiem bardziej rozpowszechnionym w północnej części kraju, na południu raczej rzadko spotykanym. Purchawica jeszcze kilka lat temu była pod ścisłą ochroną, ale od 9 października 2014 r. została wykreślona z listy gatunków grzybów chronionych. A więc można ją już zbierać. Jadalne są młode, białe okazy, owocniki brunatno-oliwkowe są już przejrzałe. Ja zostałam poczęstowana purchawicą znalezioną w parku okalającym dwór w Ojrzanowie, który wczoraj odwiedziłam.
Właściciel dworu, Wojciech Panek, zaprowadził mnie na stanowisko gdzie grzybów tych rosło kilkanaście! Widok był doprawdy niecodzienny.
Zerwaliśmy dwa owocniki, jeden dostałam w prezencie, drugi zawieźliśmy do oddalonej o 3 km zagrody Ojrzanów, gdzie na naszych oczach kucharz Wojtka pociął grzyby w plastry, obtoczył w jajku, usmażył i podał do degustacji. Były naprawdę doskonałe i smakowały jak delikatny piankowy omlet. I tak, te z pozoru niejadalne grzyby okazały się naprawdę smaczne, więc dzisiaj i ja zakasałam rękawy i przygotowałam kotlety z purchawki – mam tylko nadzieję, że moja rodzinka nie zakwestionuje tego nietypowego obiadu…
Przepis na purchawicę:
Grzyb kroimy w plastry grubości kromki chleba, zdejmujemy skórkę.
Obtaczamy w roztrzepanym, posolonym jajku, jak ktoś lubi to potem w bułce tartej, można też dodać trochę octu balsamicznego. Smażymy w oleju/maśle z obu stron na złoty kolor. I kotlety gotowe!
Można oczywiście również ususzyć, użyć do zupy grzybowej czy jako element sosów, zapiekanek lub pizzy. Smacznego!